Walka z zaburzeniami odżywiania w małżeństwie

Walka z zaburzeniami odżywiania w małżeństwie

W tym artykule

  • Zagrożony podwójnymi lojami
  • Zachowując naszą dystans
  • Szukanie bezpiecznego przejścia
  • Znalezienie naszej drogi

Poznałem miłość mojego życia na moim dziesiątym zjeździe w szkole średniej w 1975 roku.

Problem polegał na tym, że miałem już tajnego kochanka - odżywianie (wyd.). Był kochankiem, który kosztował mnie moje pierwsze małżeństwo; kochanek, którego uwodzicielskie sprzęgła były zaciekłe. Bez względu na niebezpieczeństwo rzuciłem się na ten nowy związek i w ciągu roku Steven i ja pobraliśmy się.

Zagrożony podwójnymi lojami

Steven nie wiedział, że poślubił uzależnionego - kogoś, kto regularnie się binął i oczyszczał. Ktoś, kto był słowokistycznie uzależniony od igły na skali, ponieważ jej barometr odwołania i wartości. Z edem (to zaburzenie odżywiania, a nie zaburzenia erekcji!) U mojej boku myślałem, że znalazłem skrót do samowystarczalności, pewności siebie i konsekwentnej, trwałej atrakcyjności. I na szczęśliwe małżeństwo. Wychylałem się.

Nie mogąc się uwolnić od uścisku Eda, podwoiłem się, trzymając Stevena poza pętlą mojego dziwnego zachowania. To był temat, którego nie omówiłbym-nie pozwoliłbym mu pomóc. Chciałem Stevena jako mojego męża. Nie mój strażnik. Nie jest to wojownik przeciwko moim wielkim przeciwnikowi. Nie mogłem zaryzykować uczynienia z pretendentem w naszym małżeństwie, ponieważ wiedziałem, że Ed może wygrać.

Radziłem sobie cały dzień, binging i oczyszczałem się wieczorem po tym, jak Steven poszedł spać. Moje podwójne istnienie trwało do Walentynek 2012. Strach przed śmiercią w basenie własnych wymiotów i strach przed wyrządzeniem nieodwracalnych szkód dla mojego ciała w końcu przeważały moją niechęć do szukania pomocy. Zachwycające go, trzy tygodnie później weszłem do terapii ambulatoryjnej w klinice zaburzeń odżywiania.

Zachowując naszą dystans

Nigdy nie oczyściłem od tych niezapomnianych Walentynek. Nie wpuściłem też Stevena. Ciągle go zapewniłem, że to moja bitwa. I że nie chciałem, żeby był zaangażowany.

A jednak zauważyłem, że w miesiącach po moim wydaniu z leczenia często odpowiedziałem na niego sgy, niezależnie od tematu rozmowy. Skąd pochodziła ta suka?

„Wiesz”, wybuchłem pewnego dnia - „W ciągu sześciu miesięcy twój tata walczył z rakiem trzustki, mikromanowałeś wizytę każdego lekarza, monitorował jego chemioterapię, badał wszystkie jego raporty laboratoryjne. Wasze rygorystyczne opowiadanie się za nim było wyraźnie kontrastowe z twoim wyluzowanym zachowaniem w radzeniu sobie z moją bulimią ”. Sprężyłem ze złością. „Kto miał tam być Ja? Kto miał być dla mnie, kiedy byłem uzależniony i utknąłem?

Był zszokowany moim gniewem. I mój osąd. Ale ja nie byłem. Irytacja, podrażnienie i niecierpliwość rosły jak szalone trujące chwasty w moim brzuchu.

Szukanie bezpiecznego przejścia

Gdy razem skuliliśmy się w deszczowe sobotnie popołudnie, chwiejnie zgodziliśmy się, że oboje musieliśmy dowiedzieć się, dlaczego upuścił piłkę i dlaczego tak chętnie walczyłem z moją bitwą z Edem. Zastanawianie się, jak pozostać razem podczas rozwiązania naszych wcześniejszych rozczarowań, było najmądrzejszym sposobem działania. Czy byliśmy wystarczająco silni, aby szukać mądrości? Winność? Odrzucić gorzkie żal?

Zaczęliśmy szturchać żar naszego niepokoju.

Przyjąłem koncepcję jasności-znaczenie bycia jasnym w moim artykulacji-nie tylko na temat tego, czego nie chciałem, ale jak wdrożyć to, co ja zrobił chcieć. Powtórzyłem Stevenowi, że nie chciałem, żeby był moim strażnikiem. I podkreśliłem, że ja miał chciał jego wsparcia i troski, jego zainteresowania, badań nad tematem nieuporządkowanego jedzenia, rozmowy z profesjonalistami i oferowaniem mi zarówno jego odkryć, jak i punktu widzenia. To były punkty, których nigdy wcześniej nie wyrażałem bezpośrednio. I oboje przyznałem się i przeprosiłem za wyłączenie go z całego procesu mojego leczenia i powrotu do zdrowia.

Nauczył się nie brać mnie tak dosłownie. Nauczył się odchylić moją dwuznaczność i zbadać do wyjaśnienia. Nauczył się być jędrnym we własnych przekonaniach o tym, jaka jest jego rola jako męża. I nauczył się oferować na głos to, co był gotów i nie chce zrobić, aby razem mogliby stworzyć wykonalny plan.

Posiadaliśmy, że jesteśmy ofiarami naszych wadliwych założeń. Posiadaliśmy, że nie badaliśmy i ustaliliśmy, jakie akceptowalne poziomy uczestnictwa naprawdę pragnęliśmy. Posiadaliśmy, że nie jesteśmy czytelnikami umysłu.

Znalezienie naszej drogi

Wybaczył mi, że powiedział mu, żeby się wyrzucił. Wybaczyłem mu, że nie wpadłem. I zobowiązaliśmy się do przepchnięcia naszych obaw przed odrzuceniem i podatnością na honorowanie i oddawanie głosu naszym prawdziwym uczuciom i potrzebom.